Forum TafirMudammarat Strona Główna TafirMudammarat
Forum szlachetnego bractwa Tafir Mudammarat...Zwyciescy zdobywcy!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zihyarus

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum TafirMudammarat Strona Główna -> Karczma
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Connarion Nornorodin
Stary Wyga



Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świątyni Paargio

PostWysłany: Nie 18:38, 22 Lip 2007    Temat postu: Zihyarus

Kroki, ledwo słyszalne szuranie dało się słyszeć chwilę przed tym, jak w drzwiach Tafirowej siedziby stanął ork. Oparł... nie, to złe słowo. Zaczepił się progu obiema rękami, chwiejąc się lekko. Mogłoby się zdawać, że jest pijany.
Dopiero gdy z trudem przesunął się w kierunku światła, ujrzeć można było świeże rany, głębokie cięcia w zbroi... sącząca się z nich ciemna krew, mieszając się z potem i pyłem, obficie wylewała się zza prowizorycznie założonych bandaży. Nagle, ork zgiął się w pół, z bólu lub mdłości, jakie zapewne wywoływała rana w brzuchu, wyglądająca jak głębokie dźgnięcie. Trzymając się jedną ręką za ramię, na którym nie miał bandaża, a drugą ręką podpierając się ściany, pokuśtykał ku swojej komnacie, dysząc ciężko i nie zwracając uwagi na nikogo. Jedyne, co można było potem usłyszeć, to brzęk upuszczonych w przejściu kastetów i trzask drzwi komnaty orka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Degih
Stary Wyga



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubin

PostWysłany: Pon 11:17, 23 Lip 2007    Temat postu:

Degih przechodząc korytarzem Tafirowej siedziby poczuł nagle, że jego nowy, skórzany ciżemek zamoczył się w czymś mokrym i lepkim.
No to już jest przesada, żeby świnić gdzie popadnie!Powiedział półgłosem po czym spojrzał w dół i wtedy dopiero spostrzegł czerwoną ciecz. Ślad kropel schnących szybko na nowym dywanie zakupionym przez Katiba zaprowadził elfa do komnaty Zihy'ego. Degih zapukał trzy razy, lecz niesłysząc odpowiedzi otworzył drzwi. W środku ujrzał zakrwawionego orka, leżącego bezwładnie na swym posłaniu.

Na pomoc! Medyka! krzyknął głośno wybiegając z komnaty i szukając jakiś lekarstw i opatrunków.

Dlaczego wszyscy ranni chowają się zawsze do swoich komnat, a nie proszą nigdy o pomoc lub chociaż mdleją w korytarzach, by wszyscy ich widzieli?Pomyślał sobie ściągając kolejny flakonik z półki z medykamentami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Connarion Nornorodin
Stary Wyga



Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świątyni Paargio

PostWysłany: Pon 12:15, 23 Lip 2007    Temat postu:

Usłyszawszy krzyki, ork zastanowił się. Usiadł na łóżku i poprawił opatrunek, do cna przesiąknięty posoką. Rozejrzał się, sprawdził w swojej torbie, lecz nie znalazł nowego. Wyciągnął za to niewielką sakiewkę ze skóry i wyciągnął z niej wysuszone zioła, które zmieszał z wodą i roztarł, tworząc wodnistą maź. Po czym wtarł ją sobie w ranę na piersi i syknął cicho z bólu, po chwili jednak poczuł ulgę. Natarł resztę ran i powstał.

- Wybacz, Degih, ale rozumiesz... dla mnie rana to nic nowego - powiedział słabym głosem - Blizny nosi się z dumą... ale nie dziś. Nie chcę, by wszyscy widzieli moją słabość. Nie chcę.

Nie mogąc dłużej udawać, że może ustać, padł dosyć bezwładnie na łóżko
i zamknął oczy.

- Dałem się nabrać... wpadłem w jego zasadzkę.

Nachylił się, złapał za ranę na brzuchu, i z trudem wysunął spod łóżka małą miednicę. Zanurzył ręce w wodzie i obmył twarz, ukrywając ją w dłoniach. Po chwili rozejrzał się po pokoju z miną trudną do rozszyfrowania, nie patrząc w twarz elfowi. Utkwił wzrok w swoim odbiciu w wodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Connarion Nornorodin
Stary Wyga



Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świątyni Paargio

PostWysłany: Czw 9:58, 26 Lip 2007    Temat postu:

Sięgnął do torby opartej o łóżko. Wyciągnął niewielką księgę z symbolem płomienia na okładce. Z pewną dozą szacunku otworzył na pierwszej stronie i zatrzymał się na napisie na wewnętrznej stronie okładki.

"Tu jest początek i koniec życia. Miejcie wiarę, a Wieczny Płomień Was nie spali."

Gwałtownie zamknął księgę.


- To mi będzie potrzebne - powiedział powoli, jakby do siebie.

Wstał z łóżka, przeszedł kilka kroków do drzwi i wyszedł na korytarz. Odszukał broń, którą upuścił. Podszedł do stołu biesiadnego, znalazł butelkę, która nie była jeszcze pusta, i wypił.

- Żeby otępić zmysły... - szepnął.

Stanął we wrotach wyjściowych. Odwrócił się i powiedział głośno;

- Wracam tam, gdzie muszę być. Nie wiem czy... - zawahał się - ... Kiedy wrócę. Muszę skończyć to, co zacząłem. W Lesie Złudzeń. Mam tam niedokończoną sprawę.

Wyszedł, nie odwracając się, póki nie zniknął za horyzontem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Degih
Stary Wyga



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubin

PostWysłany: Nie 18:45, 29 Lip 2007    Temat postu:

Elf z trwogą spoglądał na oddalającego się orka, lecz nie zatrzymał go, nie zawołał i nie poszedł za nim. Dobrze wiedział, że są sprawy, które trzeba załatwiać w samotności, a przeczucie mówiło mu, że to właśnie taki przypadek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Connarion Nornorodin
Stary Wyga



Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świątyni Paargio

PostWysłany: Śro 12:20, 01 Sie 2007    Temat postu:

Kilka dni minęło, odkąd ork po raz ostatni był w siedzibie Tafiru, jednak po raz pierwszy dotarł do niej na nie swoich nogach. Ledwie przytomny, zakrwawiony, wyczerpany, ale żywy. Opierał sie o krzepkiego elfa, ubranego w zbroję z grubej skóry o jasnym odcieniu, noszącego miecz w pochwie i sztylet przy pasie. Wydawał się nieco przytłoczony ciężarem orka, lecz wytrwale parł do przodu, podczas gdy ork zachwiał się na progu.
Elf również stracił równowagę, lecz nie przewrócił się. Wciąż przytrzymując orka, przeszedł kilka metrów do komnaty Zihy'ego, po czym pomógł mu się położyć. Ork oddychał ciężko, podczas gdy rany, nowe jak i te starsze, do poły zagojone, krwawiły obficie. Nowe rozcięcia i otwory pojawiły się na skórze orka od ostatniego razu. Niektóre wyglądały paskudnie: głębokie, cięte rany ukazujące przerwane włókna mięśni i biel kości. To cud, że wciąż był przytomny. Posłanie zaczęło już przybierać kolor ciemnej czerwieni, podobnie z resztą jak zbroja orka, której barwy nie można było już rozpoznać pod skorupą z zaschniętego brudu i posoki.


Elf spoglądał na orka z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Raz malowała się na niej wściekłość, raz rozpacz.

- Chcecie wiedzieć, co mu się stało. - zwrócił się do wszystkich, którzy byli obecni, nie odwracając głowy. - On wam tego nie powie. Nie teraz. Ja również nie wiem wszystkiego, nie jestem częścią tej historii. Jeszcze nie. Powiem wam, co wiem.

Po czym usiadł na krześle w komnacie niczym bardzo zmęczony człowiek, wzdychając ciężko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Connarion Nornorodin
Stary Wyga



Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świątyni Paargio

PostWysłany: Wto 21:16, 21 Sie 2007    Temat postu:

Spojrzawszy przelotnie na leżącego orka, elf spuścił głowę.
- Wszystko stało się kilka dni temu w Lesie Złudzeń. Razem z moim ojcem i dwoma braćmi obozowaliśmy tam, polując na jaszczuroludzi. Tamtej nocy...
* * *
Ognisko oświetlało twarze czterech elfów. Trzy jeszcze śniade, młode, jedną wciąż gładką, lecz należącą do do znacznie starszego mężczyzny o białych włosach. Wszyscy czterej wpatrywali się w niebo, częściowo zasłonięte przez gałęzie ogromnych drzew.
Wtem, niedaleko, zaszeleściły wysokie trawy. Trzy elfy zerwały się z ziemi i chwyciły za łuki. Najstarszy z nich nie poruszył się.
- Nie strzelajcie - rozległ się tubalny głos zza drzewa. - Mam sprawę tylko do jednego z was.
Najstarszy ledwo zauważalnie się uśmiechnął.
- Dotarłeś jednak. To rzeczywiście prawda, że wy, zieloni, wytrzymali jesteście.
Troje młodych popatrzyło po sobie ze zdziwieniem.
Zza drzewa wychynął się potężnej postury ork. Ubrany w zbroję z opłytowanej skóry, podziurawionej w kilku miejscach, opierał się, próbując złapać oddech.
- Nie te lata, co kiedyś, co nie? - zapytał z rozbawieniem w głosie najstarszy.
- Nie, to nie wiek. To jakiś cholerny, dwulicowy elf dźgnął mnie parę razy.
Twarz elfa momentalnie spoważniała.
- Nie mów mi o zdradzie - wycedził przez zęby - Sam wiesz, kto to wszystko zaczął.
- Ojcze, kto to jest? Skąd go znasz? - zapytał się jeden z elfów.
- Zamknij się! - prawie krzyknął najstarszy. - Nie wtrącaj się!
- Czym on ci zawinił, na Paargio? Ma prawo wiedzieć. - powiedział spokojnie ork.
- Tak, może i ma. Ma prawo wiedzieć, jak zginęła jego matka. I cała karawana.
Ork wpatrywał się tępo w elfa.
- Co, twardzielu? Chwyciły cię zarzuty sumienia? W porę, doprawdy...
Ork nie odpowiadał. Elf powstał.
- Mam mu powiedzieć, co stało się z kupcami na samotnym szlaku?
Ork milczał.
- Co jest? Ty, mnich zakonu ognia, mistrz Tangsu, nie znający strachu wojownik, wzdragasz się swoich czynów? Przecież tyś jest boski wojownik, niepokonany gladiator, pogromca zła! Czyżby coś nie tak z twoją przeszłością? Zapomniałeś już, co robiłeś?
- Też tam byłeś! - odezwał się wreszcie ork - Też brałeś w tym udział! Nie udawaj niewiniątka! Mówisz, jakbyś sam nie miał żadnych grzechów!
- Och, mam je. I to sporo. Tylko że ja nie mam nic do odżałowania, i to mi pozwala spać spokojnie. - powiedział elf spokojnie.
- Jesteś potworem.
- Dziękuję. Starczy gadania, Czarne Serce. Dalej cię tak nazywają, czy znalazłeś sobie inne przezwisko? Mniej...
Zaskakująco szybko jak na rannego, ork skoczył do elfa stojącego przed nim. Tamten w ostatniej chwili zrobił unik, padając na ziemię, przetaczając się kilka razy. Ork opadł na ziemię, uderzając obiema pięściami, uzbrojonymi w ostre jak brzytwy kościane szpony, w ziemię, aż się zatrzęsła. Elf na ziemi chwycił leżący sztylet i pchnął nim oburącz w kierunku orka. Ten szybko wychylił się do tyłu, unikając ciosu, jak i dwóch strzał wystrzelonych przez pozostałych elfów. Uniósłszy się do pionu złapał najbliższego elfa o krótkich włosach za głowę...

* * *
- ... I uderzył mną o drzewo. Mocno. - rzekł elf siedzący na krześle, masując sobie potylicę. - Straciłem przytomność na kilka godzin. Kiedy się
obudziłem... - głos mu się załamał - moi bracia nie żyli. Byli straszliwie zmasakrowani, rozpruci wręcz. Wokół było pełno krwi, a pośrodku obozu leżał on.
Wskazał głową na leżącego orka.
- Nie było śladu po moim ojcu. Jedynie wyraźna smuga krwi, świeża jeszcze, wskazywała, że uciekł. - twarz elfa pochmurniała. - Myślałem, że Zihy nie żyje, ale poruszył się i po omacku szukał broni. - westchnął ciężko. - Coś mi mówiło, że powinienem go dobić. Nie tylko z zemsty, ale też... z litości. Widziałem, że cierpi, choć nie wydał z siebie ni jęku. Ale to co mówił wtedy mój ojciec... zastanowiło mnie. Zawsze mówił, że moja matka umarła przy moim porodzie... byłem najmłodszy. Chciałem się dowiedzieć prawdy. Doprowadziłem Zihy'ego tutaj, pokazał mi drogę. Chyba nie za bardzo wie, co się dzieje. Parę razy tracił przytomność.
Wstał z krzesła, obszedł łóżko chorego i usiadł bliżej

- Zostanę tutaj, dopóki nie wydobrzeje. Kiedy będzie mógł mówić...

Monolog elfa zakończył się nagłym charkotem. Kiedy padł na ziemię, odsłonił tkwiący w jego lewym płucu sztylet, wypuszczony przed chwilą z ręki orka, która teraz wisiała bezwładnie znad krawędzi łóżka.
- Został jeszcze jeden - wydyszał ork.

Po czym zemdlał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum TafirMudammarat Strona Główna -> Karczma Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin